Pages

Tuesday 26 February 2013

Sielankowy koniec lutego



Przez te ostatnie dni zapachnialo wiosna! A może latem?


Wial notias, ten wiatr z południa. Przyniosl piachu cale garści. Zagrzalo, zapyliło w kolorze ochry. 


Ptaszki cwierkaja do poznopopoludniowych godzin. Miasto przywdzialo slomkowy kapelusz. Slonce rozpostarło szampanska kopule nad ceramicznymi dachówkami, morzem i polwyspami widocznymi z naszego wzgorza.


W przedpokoju stoja kozaki i kurza się w oczekiwaniu na powrot zimy. 


W takie dni nabiera się przekonania, ze Kreta to ziemia Bogow! Blogoslawienstwo – lzej na sercu i ciele. Baletki na golych stopach, przewiewna bluzeczka z krótkim rękawem. Odzywa ochota na mrozone biale wino  - uśmiecha się do mnie moje ukochane Moshofilero, a wino sąsiada, o ciężkim brandy posmaku stoi i czeka kiedy znowu spadnie temperatura. Swieze koktajlowe pomidory, oliwki i nektar kreteński to polewa do a la domowego tagliatelle. 


W miescie ruch jakby się sezon rozpoczal, a tu przecież jeszcze tyle tygodni do Wielkanocy …w początkach Maja. Kawiarnie wystawily stoliki na ulice, mrozona kawa wrocila do lask, interes się kreci. Wszystkie stoliki zajęte, panie i panowie grzeja sobie karki i opalają nosy wygladajace spod muchowatych, ciemnych okularow. 


Grzejemy się na werandzie. Glowka malej rozpala się, a spod ciemnych wloskow (to po Greckim tatusiu) wyskakują blond kosmyki. Taki dziecięcy balejaż. 


W przypływie pozytywnej energii nawet Lulis zostaje uraczony swieza rybka i gryzie male rybie kostki w swoim denerwującym, siga-siga tempie. 


Muchy rozpoczely już „wiosennego walca”. Niestety zaczely grasować tez zarazki. Zapchane nosy, drapiące gardla to wynik takiej pogody. I jeszcze te wieczory, kiedy siedząc na werandzie mrozisz sobie rece a ostygle kamienie oddaja wilgoc.


Jeszcze nie można się dac zwieść rozpalonej aurze.

1 comment:

  1. oj, ale mozna dac sie zwiesc aurze tego posta, odrobinie wiatru z poludnia :)

    ReplyDelete